9.08.23 / Z drogi
Słowa rozpraszają się. Padają drobnym deszczem na popękany chodnik, wąską, czarną, asfaltową ścieżkę, aż milkną w krzewach białych porzeczek. Cisza w poziomkach, cisza w malinach, szept jabłoni, krzyk polnych kwiatów. A w końcu my – mały i duży człowiek w podróży. Już nie tułam się sama. Patrzymy na drzewa, mówię – to jest las. Na oknie pociągu zderzają się krople, mówię – to jest deszcz. Poranek oślepia nas, mówię – słońce. Czuję małe rączki ukrywające się za moimi kolanami, mówię – to jest strach. O piątej rano kłamię, mówię – jeszcze jest noc. Mały człowiek podnosi kasztan i krzyczy – oko! Przyglądamy się ślimakom, biegamy za żabami, wąchamy wrotycz, żegnamy martwego jastrzębia. Do widzenia piękny ptaku, tu kilka kwiatów żałobnych dla ciebie. Czuwaj nad nami lotem bystrego ducha.
0 Comments
Leave a Reply. |
o dziennikuDziennik pisany w pośpiechu to zapiski ze współczesności oglądane przez lupę osobistego doświadczenia i lornetkę wspólnie przeżywanej codzienności. Archiwa
Kwiecień 2024
Kategorie |