21.07.23 / Berlin, Wedding
POLOWANIE, DZIEŃ DRUGI Żyjemy w takiej rzeczywistości jaką sobie zmyślimy. Nie ma lwicy, nigdy nie było. Setki myśliwych biegało po naszym mieście za swoimi lękami. Wszyscy ją widzieli – skradała się po rozszerzonych źrenicach. Każdemu do ucha mruczy cicho lwica, dzikość, nieznane, obce, inne. Mnie upolował lęk pustego kalendarza, brudnej podłogi i odbijającej deszcz skóry. Próbowałam oswoić go jednocześnie gotując idealny obiad dla małego człowieka, wyrabiając sobie nawyk odkładania wszystkiego na swoje miejsce i robiąc jak najszybciej, jak najwięcej kolaży o pozornej wędrówce słońca po niebie. Wszystko na czas, łapczywie i chaotycznie. Patrzę na siebie z boku i widzę kaleką żonglerkę. Kiepski ze mnie treser. To właśnie ja – pozornie poruszające się słońce po niebie zmyślonej codzienności. Ale cóż znaczy wiedzieć na tej ziemi niczyjej, gdzie przechadzają się dinozaury i królowe pszczół? Julio Cortazar
0 Comments
Leave a Reply. |
o dziennikuDziennik pisany w pośpiechu to zapiski ze współczesności oglądane przez lupę osobistego doświadczenia i lornetkę wspólnie przeżywanej codzienności. Archiwa
Kwiecień 2024
Kategorie |