chyba 29 lipca 2023 / Wrocław
Połknęłam żałobę – łzy wsiąknęły w żołądek i zatruły go. Leżę z nogami wysoko. Czas przesuwa mi się po stopach. Patrzę sobie jak mija i czekam kiedy zwróci mi siły. Mam karmelową skórę mojego syna. Otaczam się nią. W tle leżenia leci radio. Donosy ze świata są pesymistyczne. Złośliwe wypowiedzi polityków płyną z dziennikarskich relacji. Ich słowa mieszają mi się ze snami. W uśpieniu dotykam wschodniej granicy mojego ciała. Gdzie jest słońce krążące wokół moich kolan i las śmierci? Zachód wypada przy łokciu. To moja droga ucieczki, ale kiedy spowija mnie ciężka mgła kołdry, pejzaż staje się nieostry. Przechodzą po nim obce wojska. Ludzie polują na siebie. Przebudzają mnie kolejne doniesienia – polskie szpadzistki wspięły się na szczyt podium. Wpuszczam je na pole bitwy, a one rozpraszają mroki mojego cierpienia. Otwieram oczy z ulgą. Gorączka spadła. Spójrz, to mogło stać się, obco oddane oddalom, w nadmiarze oddali, z dala od nas. Szepcze do mnie Rilke stojący na półce przy łóżku. Próbuję coś zjeść, krzątam się po domu, zmieniam ubranie i znowu słabnę wraz z nadciągającym zmrokiem. Do snu układa mnie prezydent Nigru, który po utracie stanowiska ma więcej czasu dla szarych mieszkańców dalekich krain naszego świata.
0 Comments
Leave a Reply. |
o dziennikuDziennik pisany w pośpiechu to zapiski ze współczesności oglądane przez lupę osobistego doświadczenia i lornetkę wspólnie przeżywanej codzienności. Archiwa
Kwiecień 2024
Kategorie |